czwartek, 30 grudnia 2010

edukacyjny poranek

Twarzoksiążka źródłem wiedzy! (twarzopedia?)
Moja koleżanka-nie-koleżanka (tak, jest koleżanką, a jednocześnie nią nie jest. Takie rzeczy tylko na fb!), zasypała mnie linkami do mądrych artykułów, które natychmiast pochłonęłam. Gdyż jestem matką polką przez duże M. I oto wyedukowałam się w temacie wychowania:

1. Dzieci spędzające 2 godziny przed telewizorem/monitorem mają bardzo poważne zaburzenia koncentracji (porównywalne z dziećmi z ADHD!), a przynajmniej mają ogromne szanse je mieć.
Celem eliminacji takich konsekwencji ukradłam rodzicom radio i przerzucam się na muzykę bez obrazu.
2. Trochę o krzyku. Że jest zły jak się go używa na dziecku. Że spokój, kultura i empatia drogą do sukcesu wychowawczego.
3. O buncie dwulatka. Wygląda na to, że powinnam mieć w domu terroryzującego potwora, który dąży do samodzielności za wszelką cenę, jednocześnie im bardziej tę samodzielność osiąga - tym bardziej czuje się samotny i maleje jego poczucie bezpieczeństwa. Taki mały, a już taki skomplikowany!
Przetrawiwszy te informacje stwierdzam, że samodzielność mojego dwulatka objawia się niechęcią do moich obiadów - dzięki za żłobek i konkurencję międzydzieciową motywującą do jedzenia!!; permanentnym głuchnięciem w przypadku stanowczych zakazów; odpornością na powtarzane trylion razy prośby; odrzuceniem mleka modyfikowanego jako pokarmu - nadaje się świetnie tylko do plucia, nawet to truskawkowe! Zaburzenie poczucia bezpieczeństwa manifestuje się z kolei mamowaniem. Permanentnym, uporczywym i niekończącym się "mama". Urocze to :)
Tak więc moje dziecię jest wybiórczo głuche, głodne tylko w żłobie i uwielbiające mamę. A, no i koniecznie chce na ręce jak tylko braciszek jest noszony. Ale to akurat chyba zwykła zazdrość, a nie bunt. Więc nie jest tak źle!
4. Jeszcze o smoczku czytałam i już go sobie wyperswadowałam. Uf, jeden problem z głowy! 

o czym tu

o życiu, o dzieciach, o wychowaniu i o mężu :)